Język to więcej niż słowa

Nauka języka obcego jest sporym wyzwaniem – większym, niż się powszechnie wydaje. Można bowiem doskonale poznać gramatykę, nauczyć się na pamięć słownika, ale dalej tak naprawdę nie znać języka. Ten bowiem nie jest bytem samodzielnym, tylko funkcjonuje wyłącznie w pewnym kontekście kulturowym.

Język jest sztuką społeczną

Większość kursów językowych kładzie nacisk na powiększanie zasobu słownictwa i opanowanie podstawowych reguł gramatycznych. To oczywiście jest potrzebne, ale każdy język jest tworem żywym i najlepiej działa w kontekście kulturowym, który przyczynił się do jego rozwoju. Dlatego kurs z native speakerem jest lepszy od nauki angielskiego z Polakami, ale przepaść dzieli go od kursów językowych za granicą. Wszystko dlatego, że ten „żywy”, faktycznie używany język, prawie nigdy nie trafia do szkół i na lektoraty – zostaje w miejscu, w którym powstał, czyli, mówiąc wprost – na ulicy. Porozumiewanie się jest zresztą sztuką społeczną – prowadzenie dialogów zgodnych ze scenariuszem z podręcznika lub powtarzanie w myślach słów w żaden sposób nie przekłada się na realną umiejętność komunikacji.

Kurs językowy uczy czegoś więcej

Jak dodają eksperci organizujący zagraniczne kursy językowe, na takim wyjazdowym szkoleniu nie chodzi o naukę słownictwa czy składni. Chodzi też o codzienne obracanie się w towarzystwie ludzi, którzy się danym językiem posługują i używają go do opisu swojej rzeczywistości. To pozwala poznać kulturę, ale nie w taki sposób, w jaki robi się to z przewodnikiem turystycznym, ale od strony bardziej praktycznej. Dzięki temu zyskuje się praktyczne umiejętności wykorzystania niuansów językowych, wyrabia się w sobie intuicję, która pozwala na bieżąco podmieniać słowa i zwroty, by nadać zdaniom taki sens, jaki powinny mieć. Znów wraca temat narzędzi społecznych: język to coś więcej, niż słowa i głoski, to pewnego rodzaju sztuka, która pozwala odczytywać i wyrażać emocje, a tego z podręczników nauczyć się nie da.

Język trzeba zrozumieć

Kursy językowe za granicą mają jeszcze jedną ważną cechę: pozwalają wprawionym słuchaczom wychwytywać regionalizmy, osłuchać się z akcentem i mową potoczną, która bardzo często jeszcze nawet nie weszła do kanonów nauczania na klasycznym kursie. Szkoląc angielski w Wielkiej Brytanii, Australii i USA można zdecydowanie łatwiej zrozumieć, na czym polegają różnice między odmianami tego języka i w jaki sposób się nim posługiwać, żeby naprawdę zostać zrozumiany. Można więc rzec, że największym atutem takich kursów jest poznanie kontekstu kulturowego – to pewne uproszczenie, ale w ten sposób podkreśla się jednocześnie, czego nigdy nie da się nauczyć na kursie stacjonarnym.

Samodzielność wymusza szybszą naukę

Uczestnicy zagranicznych kursów językowych zauważają jeszcze jedną ważną rzecz: samodzielność, którą muszą się wykazać na takich turnusach, wymusza na nich częste improwizowanie. To z kolei oznacza swobodne posługiwanie się językiem, czasem również świadome popełnianie błędów, ale też daje to świadomość, że w prawdziwym życiu, w przeciwieństwie do egzaminów językowych, pojedyncze błędy rzadko przesądzają o porażce w komunikacji. Zyskuje się więc cenną płynność mówienia, a także większą pewność siebie, dzięki której przestaje się brzmieć sztucznie. Wówczas używany język jest bardziej spontaniczny i choć niekoniecznie mieści się w normach idealizmu gramatycznego, to staje się zdecydowanie bardziej emocjonalny i praktycznie użyteczny.

Post Author: admin

Dodaj komentarz